Hej!
Dzisiaj chcę się podzielić moimi
łupami z zimowej wyprzedaży. Nie ma tego dużo i w większości są
to klasyki. Potrzebowałam trochę odświeżyć moją podstawową
garderobę, stąd takie wybory, a nie inne. Niestety nie udało mi
się znaleźć wszystkich zaplanowanych rzeczy, ale na spokojnie. Nie
ta wyprzedaż, to inna :)
Jeśli jesteście ciekawi, na co się
pokusiłam, zapraszam dalej :)
Na pierwszy rzut pójdą najświeższe
kąski.
- Jeśli chodzi o spodnie, to od dawna
chodziły mi po głowie jeansy typu Mom fit. Udało mi się ich
całkiem niezłą ilość na tyłek wciągnąć, jednak żadne nie
skradły mojego serca. Ostatnio będąc na zakupach, weszłam jeszcze
raz do Stradivariusa i tam moim oczom ukazały się one! Ostatnia
para, w moim rozmiarze i to jeszcze za 39 zł. Przymierzyłam i
okazało się, że leżą dokładnie tak, jak sobie wymarzyłam. Nie
musiałam się długo zastanawiać. Zrobione są z porządnego materiału,
takiego grubszego jeansu. Mają po
jednym przetarciu na każdej nogawce, które na szczęście nie
wypadają na kolanie, więc nie powinny się rozejść. Nogawka nie
jest zbyt wąska, ani zbyt szeroka. No idealne są :) Przecenione ze
119 zł.
- Musiałam dokupić sobie też
najzwyklejsze koszulki, bo poprzednie mocno się już znosiły. Nie
były one z wyprzedaży, ale w cenie regularnej kosztują 14,90 za
sztukę, więc można to tak potraktować. Na próbę wzięłam dwie,
bo nigdy wcześniej z C&A nic nie miałam, a jeśli okażą się
kiepskiej jakości, nie będę żałowała, że tyle ich kupiłam.
Bawełna, dekolt w serek, krótki rękaw. Jedna biała, druga biała
w czarne pasy. Nic wymyślnego :)
- Sweter z półgolfem. Bardzo przyjemny
w dotyku, fajny skład. Jak się go dotyka to czuć, że jest
naprawdę dobrej jakości. Kolor niezbyt oczywisty. Coś pomiędzy
brązem, karmelem a szarością. Niestety na zdjęciu nie udało się
tego oddać. Mimo to, jak przymierzałam go do moich ubrań w szafie,
to do zadziwiająco dużej ilości z nich pasuje :) H&M 40 zł.
(Swoją drogą, czy Wy też zauważyłyście, że przeceny w sklepie
stacjonarnym są większe niż w internetowym? Np. Ten sweterek na
stronie kosztuje 49,90.)
- Zwykła czarna marynarka. Nie chciałam,
żeby była zbyt elegancka, więc ten model idealnie się wpisał.
Można ją spokojnie nosić i do sukienki i do t-shirtu. Jest
zrobiona z cieńszego materiału. Ciut dłuższa, taliowana. Jedyny
mankament to dość nieładny guzik z logo sieciówki. Na szczęście
przeszycie go to żadna filozofia :) 49 zł House.
- Hit jesieni. Bieliźniana sukienka.
Jaka jest każdy widzi. Na cienkich ramiączkach, wykończona przy
dekolcie i na dole koronką. Kolor khaki. 49 zł Stradivarius.
- Czarna sukienka z chokerem. Ten detal
przy szyi robi całość, bo reszta to tak naprawdę dłuższy
t-shirt, wykonany z bardzo porządnego, grubego materiału.
MissGuided kupiona za około 70 zł. Na Answear.com
- Pokochałam spodnie coulottes. Po
ciężkich jeansowych postanowiłam kupić coś luźniejszego. Te są
na gumce, bardzo zwiewne. Materiał prążkowany. Stradivarius 29,90
zł.
- Torebka którą zobaczyłam u Radzkiej
i natychmiast się w niej zakochałam. Szczęściara jestem, bo
akurat moja siostra z Londynu miała przylecieć. Wysłałam ją więc
do Primarka, po moją nową miłość i oto jest! Piękna cekinowa,
bardzo pojemna. Jedyny jak dla mnie minus to złoty łancuszek, ale
podoba mi się ona tak bardzo, że i to wybaczam. Kosztowała 7
funtów, czyli około 35 zł.
I teraz czyste szaleństwo.
Jakimś cudem kupiłam 6 par butów.
Wszystkie oczywiście są mi niezbędne do życia.
W tym roku postanowiłam sobie kupić
najzwyklejsze białe trampki. Te są akurat z House i dałam za nie
29 zł. Znudziło mnie kupowanie za ok. 200zł Conversów, które po
roku już się do niczego nie nadają, bo tak je znoszę.
Prawdopodobnie z okazji tej oszczędności i mega przecen na DeeZee
udało mi się nabyć jeszcze 2 pary beżowych sandałków na
obcasie. Jednej pary wiązanych balerinek. I po jednej parze czarnych
i beżowych, zwykłych szpilek. Tych 5 par butów kosztowało mnie
jakieś 130 zł, więc nie mogłam odpuścić. Temat butów na wiosnę
i lato mam już raczej wyczerpany :P
I tym sposobem dobrnęliśmy do końca.
A jak Wasze zakupy? Zadowolone
jesteście? Ja odziwo w tym roku zrobiłam to z głową i żadne
przypadkowe rzeczy w ręce mi nie wpadły – no może poza tym
obuwnicznym szaleństwem. Na liście zakupowej nadal pozostaje
granatowa skórzana ramoneska i puchowa kurtka, ale tak jak pisałam
na początku. Na spokojnie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz